Zdążyć przed świtem

(Spotkanie z poezją w Muzeum - publiczność wsłuchana w wersze poety)
Zdążyć przed świtem
W 28 maja, w Muzeum – Pracowni Literackiej Arkadego Fiedlera w Puszczykowie, odbyło się spotkanie poetyckie „Zdążyć przed świtem”. Taki właśnie tytuł nosi jeden z wierszy napisanych przez bohatera sobotniego wieczoru, poznańskiego poety Sergiusza Myszograja. – Gościliśmy tu już podróżników, pisarzy, a dziś, po raz pierwszy spotkamy się z poezją – powiedziała Krystyna Fiedler witając uczestników na historycznym, pierwszym wieczorze poświęconym temu gatunkowi literackiemu. Spotkanie, które wypełniło muzealną przestrzeń odbiorcami poezji do ostatniego, wolnego miejsca, zorganizowała Fundacja Muzeum Arkadego Fiedlera przy wsparciu finansowym Miasta Puszczykowa. Patronat Honorowy nad wydarzeniem objął Burmistrz Miasta Puszczykowa Andrzej Balcerek. Podczas wieczoru poetyckiego w Muzeum uhonorowano także Krystynę Miłobędzką – poetkę, zasłużoną mieszkankę Puszczykowa, która 8 czerwca obchodzić będzie swoje 90. urodziny.
Słowo, obraz i dźwięk – takie motywy pojawiły się na sobotnim, poetyckim, autorskim spotkaniu w Muzeum z Sergiuszem Myszograjem. Ten poznański, utalentowany poeta, z wykształcenia kulturoznawca, absolwent Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, członek Klubu Literackiego „Dąbrówka”, nie tylko pisze wiersze. Jest także inicjatorem ciekawych wydarzeń społeczno-kulturalnych w Poznaniu i okolicach. Równolegle zajmuje się fotografią i rekonstrukcją historyczną. W ubiegłym roku napisał tekst do utworu muzycznego skomponowanego z okazji 64. rocznicy Poznańskiego Czerwca’56 uznanego obecnie za jego hymn. Był pomysłodawcą, scenarzystą i reżyserem etiud filmowych realizowanych w ramach własnego, nowatorskiego projektu prezentacji audio video własnych wierszy w wykonaniu aktorów. W maju ukazał się pierwszy jego autorski tomik poezji „Miodu do ran”.
Podczas sobotniego wieczoru w Muzeum zaprezentowana została nie tylko jego poezja. Spotkaniu w klimatycznej scenerii muzealnych eksponatów, przy blasku świec, towarzyszyła muzyka w wykonaniu Kacpra Sikory z Poznańskiej Orkiestry Improwizowanej i zespołu impro JEST. Wiersze Sergiusza Myszograja z jego pierwszego, autorskiego tomiku i nie tylko, zaprezentowało publiczności znakomite grono lektorów: Michał Grudziński – aktor poznańskiego Teatru Nowego, Barbara Koncewicz – polonistka, teatrolog i recenzentka, Paweł Sakowski – aktor teatralny i filmowy, jedyny polski odtwórca roli w serialu HBO „Gra o tron”, Kalina Izabela Zioła – poetka i krytyk literacki, Szymon Ziółkowski – polski mistrz olimpijski i mistrz świata oraz Krystyna Fiedler – gospodyni wieczoru. Rozmowę z poetą przeplataną czytaniem wierszy, projekcją jego etiud filmowych i muzyczną improwizacją, prowadziła Joanna Nowaczyk – redaktor naczelny „Informatora Mosińskiego”.
„Na początku było słowo”
Pierwsze poetyckie słowo wyszło spod jego pióra na początku lat 90. Wtedy powstał jego pierwszy „realnie”, jak to nazwał, wiersz. Jak sobie przypomina był to rok 1992 i miał 18 lat. Co znaczy „realnie”? Otóż przerzuciwszy swoje myśli, wtedy jeszcze na kartkę papieru, poczuł swego rodzaju ulgę – tak uświadomił sobie, że zaczął pisać wiersze. – W pełni przekonany o swoim talencie, z rozwianymi, długimi do łokcia włosami, udałem się ze swoimi wierszami na konkurs poetycki o „laur Wierzbaka” – opowiedział historię o swoich początkach poetyckich Sergiusz Myszograj. – Gdy zostałem wywołany do przysłowiowej tablicy, prowadzący to spotkanie poznański poeta „pożegnał się ze mną”, zarzuciwszy mi plagiaty twórczości skamandrytów. Ja wiedziałem wtedy, że byli tacy, ale czy słyszałem o nich na języku polskim, czy na historii to już nie pamiętałem – wspominał poeta. Dziś ta historia o konkursowej dyskwalifikacji z czasów jego poetyckich początków wydaje się być zabawną anegdotą, bo jego wiersze, także te z lat młodzieńczych, doczekały się publikacji w kilku antologiach poezji współczesnej, a w maju ukazał się pierwszy autorski tomik poezji Sergiusza Myszograja „Miodu do ran”.
Poeta o ludzkiej egzystencji
W swoich wierszach Sergiusz Myszograj często sięga po motywy egzystencjalne. Porusza w nich niezwykle ważne, nieodłączne naturze ludzkiego życia jego aspekty. Zapytany o jeden z nierzadko pojawiających się z takich motywów swojej poezji – starość, dlaczego jako młody jeszcze człowiek o niej myśli, wyjaśnił: - To nie ja myślę o starości, tylko starość myśli o mnie. … Im szybciej się zaczniemy z nią oswajać, tym lepiej, żeby nie była jak ta przysłowiowa nielubiona ciotka. To wyróżnienie, bo tak traktuję starość człowieka, które w końcu nas odwiedzi, jest częścią naszego życia. Ja jestem ciekawy tej starości… Poeta porusza także w swojej twórczości m.in. problem samotności, niespełnionej miłości, ludzkiego cierpienia. Taki jest wiersz „Starość zdializowana”, który zwraca uwagę na wartość życia osób dotkniętych niepełnosprawnością. – Przez rok woziłem pacjentów ambulansem na dializę nerek – opowiadał pytany o inspirację do napisania tego właśnie wiersza. – W tym beznamiętnym miejscu trzeba było okazać tym ludziom jakieś ciepło, nie dało się tak tylko przywieźć i przygotować do 6-godzinnej dializy. Widziałem w tych ludziach nie tylko pacjentów, przecież każdy z nich był kiedyś młody, sprawny, no i stąd się zrodził ten wiersz.
Napisaniem tego i innych jeszcze wierszy, poeta pokazał, że każde, życiowe doświadczenie dla wnikliwego obserwatora rzeczywistości może być inspiracją do pisania o prawdziwym życiu.
Z portretem w tle
Poeta portretuje wierszem nie tylko ludzi, ale także krajobrazy, a jego ulubionym, jest pejzaż miejski. „Jestem dzieckiem miasta…” – napisał w jednym z wierszy. – W mieście czuję się najlepiej, pomiędzy kamienica budynkami mają swoją historię między ludźmi. Kocham przyrodę, oczywiście, przyjeżdżałem z mamą do tego Muzeum, chodziliśmy po okolicy, to były całe wyprawy. Natomiast miasto jest dla mnie przedłużeniem mojego pokoju, mojej kuchni… Jak się okazuje poeta portretuje miasto nie tylko słowem, ale i obiektywem. – Miasto to są gotowe kadry, gotowe ujęcia, wystarczy tylko wziąć aparat i uchwycić ten moment. Potrafię wyjść z domu po małe zakupy do sklepu i nie ma mnie godzinę albo dwie, bo widzę takie rzeczy, które są gotowymi zdjęciami – stwierdził Sergiusz Myszograj, nie tylko poeta, ale pasjonat fotografii, laureat konkursów fotograficznych. – Fotografia, to moje indywidualne zatrzymanie chwili. W jego wierszach znajdziemy też odbicie jego samego, jego osobistej fascynacji nie tylko miastem, ale i morzem. – Gdybym nie był dzisiaj w tym miejscu, to na pewno zostałbym marynarzem – wyznał podczas rozmowy. – Morze jest dla mnie przeżywaniem przestrzeni, wolności, daje poczucie spokoju i oczyszczenia…
Słowo, obraz, dźwięk…
Swoją twórczość poeta prezentuje dziś na łamach wydawnictw papierowych, internetowych, ale także za pośrednictwem filmu. Podczas spotkania opowiedział o swoim nowatorskim pomyśle filmowego przekazu poetyckiego – krótkich etiud, artystycznych, zrealizowanych w różnorodnej konwencji i klimacie, w których lektorzy czytają jego wiersze, zrealizowanych wspólnie z przyjaciółmi, a które dziś można obejrzeć na kanale youtube Sergiusza Myszograja. – Moim zamysłem – mówił poeta – było dotarcie poezji do szerszego grona ludzi młodych, , która w takim wydaniu to nie „leżące 50 stron na biurku” – wydawało mi się, że to dobry sposób dotarcia do tej grupy odbiorców, żeby ją zachęcić do poezji.
Historia w rekonstrukcji
Sergiusz Myszograj od 13 lat zajmuje się również upamiętnianiem historii za pośrednictwem rekonstrukcji historycznej. W Luboniu założył własną grupę rekonstrukcyjną Semper Fidelis, realizująca żywe lekcje historii w szkołach, odtwarzanie historycznych wydarzeń, sprawującą opiekę nad kombatantami powstania poznańskiego z roku 1956. W ubiegłym roku napisał też wiersz, tekst do utworu muzycznego, który został uznany za hymn Poznańskiego Czerwca’56. Również do jednej z innych form upamiętniania historii, która prowadzona jest z jego inspiracji – rekonstrukcyjnych przemarszów ulicami polskiej stolicy w każdą rocznicę wybuchu powstania warszawskiego, powstała pieśń „Młodość raz na sto lat” do słów Sergiusza Myszograja. Powstał też krótki filmu rejestrujący ubiegłoroczny, warszawski marsz. – Pierwszy taki przemarsz miał miejsce 4 lata temu, nie spodziewaliśmy się, że się to tak potoczy… Był potem drugi, trzeci, czwarty przemarsz i kolejne. W zeszłym roku nawet pandemia nas nie powstrzymała.…– opowiadał w rozmowie poeta. W tym roku, za tę właśnie działalność na polu upamiętniania historii otrzymał tytuł „Siewcy Roku 2021”, najwyższe, lokalne wyróżnienie Miasta Luboń.
Warto wyjąć z szuflady
Nie zrażony poetycką, konkursową „dyskwalifikacją” z czasów młodzieńczych, Sergiusz Myszograj nie zaniechał pisania wierszy, które w ostatnich latach znalazły swoje miejsce w kilku antologiach poezji współczesnej, przetłumaczone zostały już na kilka języków. Jednak dość długo przeleżały w szufladzie. Zapytany o to dlaczego, odpowiedział krótko: „To co się stało z moją poezją miało swoje miejsce i czas. Tak pokierowało życie.” Teraz poeta zachęca innych, do dzielenia się swoją twórczością. – Od trzech sezonów, w dniu powiania wiosny 21 marca i pożegnania lata 21 września, na schodach poznańskiej opery, w otwartym audytorium miejskim, każdy, kto tam przyjdzie, może zaprezentować swoją twórczość – mówił o swojej własnej, kolejnej inicjatywie.
To pierwsze spotkanie z poezją w Muzeum – Pracowni Literackiej Arkadego Fiedlera było szczególną okazją, by wspomnieć o zasłużonej dla Puszczykowa jego mieszkance, która w czerwcu obchodzić będzie swoje 90. urodziny. Bo jak zauważyła prowadząca rozmowę z poetą Joanna Nowaczyk, pierwsze słowo poezji w tym miejscu na ziemi, w Puszczykowie, należy do Krystyny Miłobędzkiej.
Przed dwoma laty Krystyna Miłobędzka została uhonorowana Nagrodą Literacką Miasta Poznania za całokształt twórczości, od lat cenionej przez krytyków literackich. Poeta – Sergiusz Myszograj, w dowód szacunku i uznania dla twórczości Krystyny Miłobędzkiej, przeczytał osobiście wybrane wiersze poetki. Przekazał też dla niej swój własny, pierwszy tomik wierszy. W imieniu nieobecnej na spotkaniu pani Krystyny, podziękowania za piękną poezję, za jej wkład w dorobek kulturowy Puszczykowa i współczesnej, polskiej literatury, a także życzenia z okazji zbliżających się jej urodzin, przyjął Tadeusz Łuczkiewicz, brat poetki.
– Ogromnie się cieszę, że nasz pierwszy wieczór poetycki w Muzeum spotkał się z dużym zainteresowaniem. Pokazało ono, że poezja jest wciąż żywa – chcemy ją czytać, chcemy jej słuchać, chcemy z nią obcować i ją przeżywać. Dziękuję wszystkim, którzy wsparli nasze wydarzenie, również odbiorcom poezji, którzy wzięli w nim liczny udział – mówi Krystyna Fiedler, organizatorka spotkania z poezją Muzeum – Pracowni Literackiej Arkadego Fiedlera „Zdążyć przed świtem”.
J. Nowaczyk
(Spotkanie z poezją w Muzeum - romowę z poetą prowadziła Joanna Nowaczyk - współtwórca wieczoru.)
(Spotkanie z poezją w Muzeum - gości witała gospodyni wieczoru Krystyna Fiedler. fot. Elżbieta Wojciechowska.)
(Spotkanie z poezją w Muzeum - z lewej Szymon Ziółkowski, Barbara Koncewicz, Michał Grudziński, Kalina Izabela Zioła, Paweł Sakowski. Fot. Elżbieta Wojciechowska.)
Patronat Honorowy
Burmistrz Miasta Puszczykowa
Dofinansowanie
Miasto Puszczykowo
„Mały grant w zakresie kultury, sztuki, ochrony dóbr kultury i dziedzictwa narodowego”
Wiersze Sergiusza Myszograja prezentowane podczas spotkania
Jak dobrze
Och jak dobrze rzucić się w chmury
– o kant nieba gdzieś roztrzaskać swój łeb,
mijać ptaki nogami do góry,
łamiąc żebra, i dłonie, i grzbiet,
ptasie skrzydła z piór poodzierać,
gwiazdy mijać w przelocie o włos.
Spadać wyżej i jak można najmocniej,
tęczą bladą gdzieś rozkwasić swój nos!
Na cukrowej wacie chmur niepochmurnych,
kolanami pozadzierać ich smak!
Skokiem jednym się odbić od Luny
Księżycowej, a dalej już Mars…
Tam już dno czeka mnie czarnej dziury,
co mnie wciągnie i złamie mi kark
– żegnaj Ziemio kochana tu z góry,
widzę w oczach jak niknie Twój blask...
Gondolami poharatać w błękicie,
ikarowych dusz słyszę już trzask
– gdy mi w oczach przeleci to życie,
z hukiem runie i zamieni się
w plask...
****
Czas
Ja nie jestem do lubienia,
a tym bardziej do kochania
– wciąż zmienia się termin
mojej ważności.
Kropla czasu drąży moją duszę,
która coraz cięższa, chyli mnie ku ziemi,
kolejny rdzawy gwóźdź
wbija się w wieko serca
– prawidła arogancji symetrycznie rozpychają
moje ciało.
Wyostrzył się mój zmysł smaku,
lecz wzrok stępił się i coraz częściej
patrzę przez palce…
Widzę jednak więcej kolorów,
więcej odcieni szarości,
pożądane przez ludzkość kłamstwo
zmienia się w chleb powszedni
– w jego stolicę pierwszy kiedyś
rzucę kamień.
Gdy moje kości łamać się będą,
a skóra stanie się jak pergamin,
moje ramię wspomni imiona kobiet,
które by odpocząć, kładły na nim głowę
– nigdy jednak nie było tam miejsca
na głowę mojej matki.
***
Starość zdializowana
Kiedy
zakładam
bucik filcowy
mojemu Kopciuszkowi,
patrzy na mnie zawsze
z tym samym uśmiechem
– bucik wciąż pasuje!
Mój dziewięćdziesięciodwuletni
Kopciuszek
chwyta mnie za rękę i prosi
o poprawienie apaszki
– jedziemy na bal,
o północy.
Robin,
pan Sherwood,
znów celnie trafia
– białą laską w futrynę drzwi.
Nauczony ciemności
wciąż pamięta zapach lasu,
nie pamięta jednak
…swojego imienia.
Tarzan
osiemdziesięcioletni,
podciąga się zręcznie
i wspina na wózek,
poprawia protezę nogi
– brakuje mu
drugiej dłoni.
Kapitan Hook
ma już dwa haki
i jest zupełnie łysy
– rozpoznasz go jednak
po tatuażu.
Wielu z nich,
to niegdysiejszy
rycerze i gladiatorzy.
Dziś jednak
dawno niezdejmowana zbroja
zrosła się z ciałem,
ograniczając im ruchy
i oddech.
Była sobie Baba Jaga
miała chatkę z masła
a w tej chatce same dziwy
Pssst, iskierka zgasła…
***
Jestem
Jestem
dzieckiem miasta.
Chowam się w smutnych bramach,
ja – wesoły, uliczny ochotnik.
Zaadoptowały mnie
kamienne posągi-pomniki,
tak mi dobrze
pod ich opieką.
Znam miejsca,
w których zatrzymał się czas.
Patrzę wysoko na moich braci
- to tylko głowy zaklęte w marmurze.
Tu historie piszą się szeptem,
na chodnikach, parapetach,
w witrynach.
Miasto,
wielka księgarnia,
wielka restauracja.
Z salonu placów i parków
przechodzę swobodnie
do sypialni kościołów i dworców
– nawet zimą nie zamykam
tu okien.
***
Zdążyć przed świtem
Jeździmy przed świtem
ze Śmiercią po mieście.
Taksówka nam płonie
w ciemnościach i deszczu.
Wspaniała z nas para
w milczeniu się toczy,
w lusterku kierowcy
odbija się strach.
Na tylnym siedzeniu,
znudzeni, w milczeniu
– ja i Śmierć,
Śmierć i ja.
Jeździmy znudzeni
ze Śmiercią po mieście.
Taksówką mijamy
przybytki poezji.
Deszczowe teatry,
złe knajpy i kina.
W mistrzowskich kreacjach
dziś pewnie ktoś gra…
Na mokrych afiszach
aktorzy komedii,
ja i Śmierć,
Śmierć i ja.
Jeździmy ze Śmiercią
bez celu po mieście.
Taksówkarz właśnie
rozjechał psa.
Pobladły ze strachu
nie wydał mi reszty,
ja i Śmierć,
Śmierć i ja.
Miłość dziś krąży
taksówką po mieście,
taksówki są tanie,
więc miłość jest wszędzie
– rozbija się w barach
pijanym swym echem,
wrażenia dziś barman
jej stawia na krechę.
Jeździmy przed świtem
z Miłością po mieście.
Lecz dzisiaj nie zdarzy się
żaden cud.
***
Co rusz
Dzisiaj niedziela.
Chmury trą o siebie
niczym góry lodowe,
a martwi marynarze
spadają co rusz z nieba,
z mokrymi włosami.
Robią się naprawdę
rozległe kałuże,
zamieniają się jednak
szybko w lustra,
w jednym z nich
widzę mego ojca
– pozdrów matkę...!
***
Sen
Śniłaś mi się,
ale ja już Ci o tym nie mówię
– Ty już tego nie potrzebujesz.
Najbardziej ulubiony kolor w moich snach
to Ty.
Śniłaś mi się…
Lataliśmy na czerwonym fotelu.
Pamiętasz?
Przeskakiwałem
przez ogrodzenie Twoich bioder
do sennego sadu.
Dzisiaj,
wielki mur, cisza
i nikt mnie nie goni
– już Ciebie nie kradnę.
Ty już tego nie potrzebujesz.
Każdy kolejny sen
skracasz mi
o godzinę…
***
Biuro Rzeczy Znalezionych
Zgub się ze mną.
No zgódź się!
Zgubmy się po kieszeniach,
gdy na siłę szukają
na ulicach nam cienia.
I na wczoraj się zgub
wśród niedzielnych obiadów,
zgub się ze mną za zgodą
Twych najbliższych sąsiadów.
Zgub się ze mną dwa razy,
abym taką miał pewność,
że ja gubię się z Tobą
a Ty gubisz się ze mną.
Zgub się chociaż na chwilę,
zgub się znowu i jeszcze...
Zgubić w deszczu najprościej,
gdy rozpływa się przestrzeń.
Kiedy Świat w rynnach płynie,
serce pęka jak tama,
jak cudownie jest zgubić
kogoś bez pożegnania.
Zgub mnie proszę nad ranem,
gdy już będę zmęczony
bym obudził się w biurze
- ,,Rzeczy Serc Znalezionych”.